Co się dzieje w akwarystyce - może przedstawię w formie dialogu [dzisiejsza giełda]:
Ja: Nie ma Pan normalnych danio, oprócz tych kolorowych?
Handlarz: Nie, nie, tylko te lamparcie zmieszane z pręgowanymi.
J: Nie no, mnie nie chodziło o to że lamparcie, tylko że barwione.
H: Nie, one nie są barwione, to tak naturalnie.
J: Tak, tak dobra, niech mi Pan tu nie wciska kitu
[obracam się na pięcie i zaczynam odchodzić; a ten za mną!
]
H: Proszę Pana, one nie są barwione.
J: -.-
H: No to niech mi Pan powie, jak to się nazywa.
J:
Brachydanio rerioH: No i dalej?!
J: Nie wiem [chwila namysłu]...
kolorowanensis?
[jak się okazało - on też nie wiedział]
H: Proszę Pana, to jest naturalne, opatentowane GMO! One robią różowe jaja! [cyt. autentyczny]
Na to już nie miałem odpowiedzi, bo zwyczajnie śmiejąc się nie mogłem nic powiedzieć.
Ciekawe, że przemysł GMO ma prawo zmieniać systematykę i tworzyć nazwy trynominalne (wciąż jestem ciekaw łacińskiej nazwy tej 'naturalnej odmiany'
).
Najlepsze jest to, że sprzedawcy generalnie wciskając kit, mają o tym pełną świadomość. A ten chyba rzeczywiście w to wierzył, wręcz łaził za mną, próbując mnie przekonać